
Jak powstały pierwsze projekty, sam pomysł na duże torby, w większości z uszami symbolizującymi jakiegoś zwierzaka?
Z potrzeby. Zwykłej, prostej potrzeby. Konieczna dla mnie była torba która pomieści i jednocześnie utrzyma rzeczy towarzyszące mi codziennie na studiach - książki, notatniki, pudełka, aparat fotograficzny oraz mnóstwo innych przedmiotów - tych bardziej lub mniej ważnych. Wspólnie znalazłyśmy przez zupełny przypadek materiał w warzywa, ja stwierdziłam, że to coś, co na ulicy da mi szansę na wyrażenie swojej osobowości oraz przekonań. Tak powstała pierwsza torba - weganka.
Dlaczego wegańskie? Najbardziej oczywista odpowiedź - bycie wege to nie jest według mnie tylko dieta, ale cały styl życia, postrzegania świata. Nie byłabym w stanie robić czegoś wbrew sobie.
Żyjemy w XXI wieku, to akurat niezbyt mądry argument, bo niby jesteśmy super cywilizowani, a nadal sporo osób nie rozumie, że psu na łańcuchu przy -20 stopniach jest zwyczajnie zimno. Tak czy inaczej: mamy mnóstwo możliwości, tkanin, materiałów, do których produkcji nie jest konieczne cierpienie zwierząt (ani ludzi!), naprawdę.
Co w naszej pracy jest najfajniejsze? W każdą rzecz wkładamy całe nasze serce, umiejętności oraz mnóstwo czasu.
Ręcznie wykrajamy, prasujemy, szyjemy (naszą najlepszą kumpelą jest maszyna do szycia, a obecnie to nawet trzy!), wszystko tworzone jest po kolei, osobno. Trzymamy się z dala od pośpiechu, szwalni i tak dalej.
Może nie mamy dużych mocy przerobowych, ale sądzimy, że warto czasem trochę poczekać, ponieważ niezwykle rzadko zdarza się, aby dwie torby/plecaki/organizery były takie same.
Różnią się kolorem, podszewką, emocjami towarzyszącymi przy ich tworzeniu - to naprawdę piękna sprawa, że sami możecie się oddać wyobraźni i na bazie dostępnych kolorów stworzyć coś własnego, swojego.
To nasza historia w pigułce, o!
Nika.